Asia+Paweł czyli dzień pieroga, organista furiat, Avengers i pijane krasnoludki

Ślub Asi i Pawła był już co prawda rok temu i jedno lub dwa zdjęcia wisiały na blogu od dłuższego czasu, ale chciałem pokazać Wam całość z tego niesamowitego dnia.
Zaczęło się dosyć niebezpiecznie, ponieważ jadąc do Krakowa nie wziąłem pod uwagę odbywającego się tego dnia a razem z nim kolejek na autostradzie, na której spędziłem kilka dobrych godzin. Całe szczęście, że wyjechałem dużo wcześniej niż zawsze.
Oboje tego dnia byli bardzo wyluzowani co z resztą widać na zdjęciach i co, wierzcie lub nie, naprawdę pomaga przeżyć ten dzień i cieszyć się nim.
Kiedy dojechaliśmy do kościoła, pobiegłem do zakrystii gdzie Paweł spokojnie czekał i gdzie przywitał mnie wybuch wściekłości ambitnego organisty, który znęcał się na skrzypaczce poprzedniego ślubu, które miało lekki poślizg czasowy. Krzyczał coś w stylu: „jak tak można, zaraz przyjdzie następna para młoda i będą wściekli”. Nigdy nie zapomnę jak gwałtownie zmieniała się jego twarz gdy dowiedział się, że to Paweł jest właśnie Panem młodym i nigdzie mu się nie spieszy. Coś w stylu „aaa to Pan… yyy… to świetnie” i ten wymuszony uśmieszek.
Ksiądz za to był jednym z najbardziej odjechanych ludzi na świecie i przeprowadził mszę przepełnioną radością i dobrym dowcipem.
A jeśli chodzi o Avengers i krasnoludki, to sami zobaczcie…

brak komentarzy